Nie należę do osób, które opłakiwały śmierć Michaela i Amy na Facebooku. Bardziej mnie to śmieszyło. Nikt z nas ich przecież nie znał.
Śmierć Whitney to jednak coś innego. W dzieciństwie ją uwielbiałam. Był plakat na ścianie i kasety. Film The Bodyguard znam na pamięć.
Dziś już nie ma Whitney. Wielka szkoda. I smutno. Gdyby nie alkohol i narkotyki mogłaby wydać jeszcze nie jeden hit.
/Anke
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz